Klub Forda Pumy

[Opoya]

Z uperem maniaka przypominam:
przy wymianie sondy Lambda nie lutujemy kabli (jeśli przy wymianie trzeba przemontować "kostkę" ze starej do nowej sondy). Skręcamy "druciki" i zabezpieczamy opaską termokurczliwą. To bardzo ważne dla poprawnego działania sondy.

[sharky]

Pytam tylko z ciekawości: a co się dzieje kiedy polutujemy przewody?

[bariwo]

Pewnie oporność wzrasta, co się odbija na podawaniu parametrów do sterownika silnika (tak przypuszczam, ale to tylko przypuszczenie).

[WieSiu]

tu raczej nie chodzi o to ze nie mozna tego lutowac, bo mozna, tylko nie jest to latwe,bo nie chce sie tych kabli cyna trzymac i trzeba by te kable najpierw jakos w kwasie oczyscic przed lutowaniem,zeby cyna chwycila. W dobrych zamiennikach sa zlaczki do zaciskania na kabel i wtedy nie trzeba lutowac. Ja jezdzilem przez rok bez problemow na 3 przewodach lutowanych (udalo sie),a 4-ty przewod byl zacisniety,bo jeszcze o tym nie wiedzialem ze tak trudno te kable sie lutuje. Nie bylo kompletnie zadnego skutku upocznego,auto palilo i jezdzilo poprawnie

[sharky]

Łee to w razie czego kwas do lutowania mam.

[Opoya]

Skucha
Tak w skrócie chodzi o to, że sonda musi mieć wzorzec powietrza (chodzi głównie o ciśnienie atmosferyczne) i ma to wewnątrz siebie. Ta próbka musi mieć konakt z otoczeniem. Spełniane jest to przez wolną przestreń pomiędzy "drucikami". Więc jeśli przewód zostanie zalutowany, sonda nie będzie aktualizować danych i w pewnych okolicznościach, różnych od tych które były w trakcie zakładania, będzie dawać złe odczyty.

Aha - końcówki zaciskowe dodawane do niektóych sond spełniają te warunki.

WieSiu - nie wiem przez który przewód jest to realizowane, może właśnie przez ten, który nie był lutowany?

PS. info od Pawła, którego część z nas zna. Dowiedział się tego na szkoleniu dotyczącym sond Lambda i... tylko sond.

[bariwo]

O matko... w życiu bym nie wpadł na takie rozwiązanie