Sklepy, warsztaty, stacje paliw, firmy ubezpieczeniowe itd. - przeszkody na drogach + dziurawe drogi + odszkodowanie
Anonymous - 20-02-2009, 09:01
Agunia, jakiś czas temu pojechałem do swojego ubezpieczyciela bo po wjechaniu w dziurę pękł mi amortyzator, który przeciął bak paliwa i oponę. (nie było to w pumie). No i moja ubezpieczalnia zrobiła zdjęcia, spisała jakąś notatkę, wypłaciła odszkodowanie - a od zarządcy drogi sama dochodziła pieniędzy.
Dzięki temu nie musiałem nigdzie jeździć.
A i zniżki mi nie poleciały, bo ubezpieczalnia pociągnęła do odpowiedzialności właśnie zarządce.
Słoodzik - 20-02-2009, 09:01
To musi być niestety rzeczoznawca, a nie mechanik To on dokonuje bezpośrednio wyceny szkód i określi jakie wystąpiły uszkodzenia w zawieszeniu auta na skutek tego zdarzenia.
W Łodzi masz PZM, tak więc bez problemu znajdziesz rzeczoznawcę
http://www.pzmot-lodz.com.pl/
Spróbuj jednak zrobić tak jak mówi Franek. Wszystko zależy od ubezpieczyciela. Może zajmie się sprawą i nie będą konieczne samodzielnie działania.
Anonymous - 20-02-2009, 09:04
Słoodzik, zwariowałeś? Będzie płaciła stówę czy dwie za kogos kto napiszę, że rozwaliła oponę? Co ona by na tym za interes zrobiła? Opona 250 zł, prostowanie felgi 100 czyli razem 350 a za rzeczoznawce musiała by zapłacić 100 lub 200. Bez sensu.
Agunia, dowiedz się czy ubezpieczalnia załatwi to za Ciebie. Jak nie, podjedź na psiarnie i może oni coś doradzą. A w każdym razie zawsze możesz powiedzieć, że właśnie przed chwilą wpadłaś w dziurę gdzieś tam.... i niech zrobią Ci notatkę.
That's all.
Słoodzik - 20-02-2009, 09:21
Ja miałem u siebie podobną sytuację: wpadłem w dziurę, poszła felga z oponą, jak również drążek kierowniczy. Pojechałem na wycenę do pzmotu. Wziąłem fakturę, która została załączona do pisma do zarządcy drogi. Wszystkie koszty zostały mi zwrócone, także za ekspertyzę.
I nie zwariowałem jeszcze Franek, ale po wczorajszym spocie i narodzinach Adama mogę jeszcze zwariować
Zgłaszając się do rzeczoznawcy interesu nie zrobisz, ale taki papier od niego to duży element przetargowy przy odszkodowaniu. I wiem to po własnym przykładzie.
Anonymous - 20-02-2009, 09:25
Słoodzik napisał/a: | MisiekT.FKP napisał/a: | chcialbym zauwazyc ze z OC sprawcy pokrywane sa wszelkie szkody w mieniu wyrzadzone podczas danego zdarzenia (do kwoty okreslonej ustawowo lub w polisie)... tak wiec uszkodzenia sprzetu przewozonego w aucie itp. tez w to wchodza |
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem, że pokrywane są wszelkie szkody wyrządzone podczas danego zdarzenia. Przykład. Swoim autem holowałem drugie auto. Holowany kierowca przez swoją nieuwagę rozwalił mi tył mojego pojazdu. Według przepisów polisa OC nie pokrywa tego typu zdarzenia, w związku z faktem, że pojazd musi być w ruchu, tj. mieć włączony silnik podczas zdarzenia.
Tak więc naprawa mojego auta nie była realizowana z polisy OC sprawcy, niestety musiałem sam z własnej kieszeni zapłacić sobie za naprawę. |
Co do tego....
Słoodzik, ubezpieczalnie zawsze starają się odmówić wypłacenia odszkodowania, licząc, że nie będziesz dochodził swoich praw.
Więc teraz ja podam prosty przykład.
Long long ago, moi rodzice mieli wszystko ubezpieczone w firmie hestia. Dom, 3 samochody, skuter... (tak, nawet skuter miał AC). Zaczęło się od tego, że zawinęli mi skuter z podwórka. Akurat zrobiłem prawko, więc się tym nie przejąłem. Przyszło do wypłaty odszkodowania. Skuter był marki Piaggio, więc nie była to żadna motorynka za 3 stówy. No i bardzo zaniżyli mi wartość. Mój Padre stwierdził, że spoko.... grunt, że coś wypłacili. Nie minął miesiąc, włamali się do jednego samochodu... Wycięli tylną szybę (!) i zaczęli wyciągać rzeczy, które były w aucie (trochę towaru z firmy). Znów nie pełna kwota... No i final destination - miałem wypadek - auto do kasacji - więc tu już pare groszy było do wypłaty. Ale hestia co? Zaniżyła i to mocno. Więc mając ich w d... systematycznie father zaczął ubezpieczać wszystko w allianz. Gdy hestia zorientowała się, że uciekamy z ich firmy zaczęły się telefony.
A mój father stwierdził, że są firmą "dziad" i niech się pier.... Gdy już drugi samochód kontynuując polisę ubezpieczyliśmy w allianz - przyjechał facet i powiedział, że wypłaci nam dodatkowe pieniądze (jak on to nazwał - różnicę wartości) za to auto które poszło do kasacji... No ale już wtedy definitywnie zakończyliśmy z nimi współpracę.
Długo robili wszystko, by dalej u nich sie ubezpieczać.
Więc tak to wygląda, firmy unikają wypłat odszkodowań, licząc, że nie będziesz tym zainteresowany i moze zaoszczędzą parę groszy.
Twoją sytuację Słoodzik na bank da się też ogarnąć. Ale to już musiał by ktoś Ci doradzić.
Z tego co widziałem, Waluś ma o tym pojęcie - nie wiem - napisz może do NIego PW.
Sumując - z hestią nie chciałbym obecnie ubić muchy w kiblu. Za to allianz zaskoczył mnie dwa razy i to bardzo pozytywnie. Pumkę też mam teraz w allianz
Uff, przydługi ten mój wywód
Słoodzik - 20-02-2009, 09:29
Franek, moja sprawa była u Rzecznika Ubezpieczeń i również Waluś się nią zajął
Sprawa jest do wygrania tylko i wyłącznie w sądzie i jesteśmy obecnie na etapie kierowania sprawy na drogę postępowania sądowego.
Anonymous - 20-02-2009, 09:34
Hmm, zadzwoń może do Janusza od "bardzo nietypowej sprawy..."
Ale dobrze, jeśli można na tym coś zyskać, to walcz Słoodzik
Słoodzik - 20-02-2009, 09:37
I będę walczył. Będę walczył do końca Nic nie mam do stracenia, mogę tylko zyskać. A sprawa zresztą jest do wygrania. Wygrałem z LuxMedem to wygram z Uniqą
Waluś - 20-02-2009, 20:07
Agunia - nie musisz mieć rzeczoznawcy - zarząd dróg i transportu (odpowiedzialny za utrzymanie stanu dróg w Łodzi) ma polisę OC zawartą w PZU SA w koasekuracji z Wartą...
Procedura wygląda bardzo prosto - jeśli masz uszkodzone autko, robisz fotki, dokumentujesz również dziurę (etc) - i:
- albo idziesz do zarządu dróg i transportu, składasz na piśmie roszczenie o naprawę - odeślą Cię do ubezpieczyciela i tam załatwiasz dalej sprawę
- lub jeśli masz AC na samochodzie - likwidujesz szkodę z AC z jednoczesnym wskazaniem sprawcy uszkodzenia - likwidacja szkód występuje z roszczeniem regresowym do Zarządu dróg - czyli do ubezpieczyciela. Jeśli AC było zawarte po 10.08.2008r a więc wg nowego Kodeksu Cywilnego - nie tracisz żadnych zniżek w AC bez względu na to, czy regres będzie spłacony czy nie bo to już sprawa windykacji zakładu ubezpieczeń...
Słoodzik napisał/a: | Franek, moja sprawa była u Rzecznika Ubezpieczeń i również Waluś się nią zajął
|
Zajmuje się cały czas - raz z jednej strony, raz z drugiej - ale dojdziemy do jakiegoś sensownego rozwiązania...
Słoodzik napisał/a: | Nic nie mam do stracenia, mogę tylko zyskać. A sprawa zresztą jest do wygrania. |
Raczej zyskasz a nie stracisz...
Będziemy w kontakcie - przyszły tydzień prawdopodobnie wniesie coś do tej sprawy
Agunia - 20-02-2009, 23:25
Miałam do Ciebie dziś dzwonić, ale zapomniało mi się.
nie wiesz czy ten cały zarząd dróg jest otwarty w sobote?
Dobra to teraz mam pytanka odnośnie fotek...
Na autko jest flak... nie wiem co jest uszkodzone co nie... mam zrobić fote tak jak widać czy zdejmować kolo szukać dziury, odbicia w feldze itp i na zdjętym kole cykac foto tych miejsc ?
Kolejna rzecz... składam papiery i czekam aż jakiś gościu mi przyjdzie oszacować na co moze mi kase wyplaca? Czy mam cykać foty skladac pismo i naprawiac sama a potem pokazac rachunki i mi oddadza?
Anonymous - 14-03-2009, 11:02
Wczoraj w środku nocy przybrałem dziurę niedaleko mnie , po 30 sekundach opona została bez powietrza felga skrzywiona (ani jeden dzień nie minął od odebrania auta od mechanika ) ,pierwsze co telefon na policje,pojawili się po 25 minutach!! nosz kurna masakra ale dobrze brniemy dalej początkowo chcieli mi wmówić ze to moja wina bo mam za słabe oświetlenie w samochodzie i nie widzę drogi, normalnie megalol,ale to był dopiero początek spisali zdarzenie i mowie ze maja cykać fotki (akurat telefon oddany na gwarancje nie dysponowałem możliwością udokumentowania zdarzenia) a oni na to ze nie są agencja fotograficzna no tutaj zacząłem być nerwowy ,opisanie uszkodzeń w protokole ,opisanie wielkości i głębokości dziury zajęło im kolejne 30 minut,wymiana na zapas(koło pod podwoziem rozwiązanie najlepsze jakie może być )potem komisariat badanie alkomatem!! i parę innych papierków,efekt 3 godziny mi to zajęło normalnie zszokowany jestem a to dopiero początek drogi w poniedziałek uderzam do zarządcy dróg choć szanse oceniam na 30%,że obejdzie się bez sadu,co zaoszczędziłem u mechanika wydam na nowa oponę i prostowanie felgi jesli o mnie chodzi piątek 13 mogę z powodzeniem uznać za nieudany
Waluś - 14-03-2009, 11:24
Sestokacjusz, spokojnie - nie oceniaj swoich szans tak nisko. Najlepszym wyjściem jakie mogłeś wybrać było właśnie to - wezwanie policji. Protokół policyjny jest wiążący dla zakładu ubezpieczeń - zgłoś szkodę u konkretnego ubezpieczyciela (dowiedz się w jakiej firmie ubezpieczone są drogi), załącz komplet kwitów (nie zapomnij o notatkach policyjnych) i czekaj na kasę. Powinno pójść gładko. Powodzenia
Agunia - 15-03-2009, 10:48
Ja jestem w trakcie całego odszkodowania...
Nie trzeba dzwonić na policję... wystarczy potem miec papierek od znajomego zaświadczenie ze potwierdza zdarzenie...Ja kumpele poprosiłam i mi podpisała taki świstek że jest niby świadek, nikt nic nie sprawdzał nie dzwonił. Lecisz do zarzadu dróg skłądasz wniosek dajesz zaswiadczenie i ja dałam tylko fotkę dziury, nie jest konieczne USZKODZEŃ, BO TO I TAK NIC Z TEGO NIE MASZ dopiero jak rzeczoznawca zadzwoni. Oni ci tam daja namiary na ubezpieczyciela no i zgłaszasz szkode i tyle. w Moim wypadku ja przebiłam opone i jechałam na flaku jakieś 6km. Powiedziałoby sie ze opona do wymiany jak i fela po takiej trasie... a tu fela ok i opona tez w porządalu tylko ta dziura... bo profil jakis tam mam to fela nie podbita.. a i opony jakies magiczne ze mozna na flaku jezdzic na nich LOL.
Mi chca ododać kase za opone tylko i wylacznie i to jeszcze 15% potracic uzytecznosci czy jakos tak, ale bede walczyc o to wszystko dalej bo tej opony cyba juz nigdzie nie dostane wiec wtedy chyba dwie musze kupować
trojan6 - 15-03-2009, 11:29
Sestokacjusz napisał/a: | początkowo chcieli mi wmówić ze to moja wina bo mam za słabe oświetlenie w samochodzie |
Jakbyś miał dobre (czytaj xenon) to by się bardziej przyczepili...
Anonymous - 15-03-2009, 19:33
trojan6 o xenonach mi nie mów wrzuciłem raz na próbę od znajomego eskortowali mnie potem parenascie km do domu:Pi przy nich musiałem je wyciągać ,inaczej by mi nie darowali za silne były ci z naprzeciwka kompletnie nic nie widzieli.
agunia no w poniedziałek się okaże jak tam podbije do nich skoro u ciebie tak gładko idzie to chyba będę bardziej optymistycznej nastawiony do całej sprawy,tyle km na flaku masz albo niewiarygodne opony albo niewiarygodne szczęście:) u mnie siostra jak przejechała 10km na flaku to się z opony tylko posypały "trociny" u mechanika
|
|
|