Hyde park - Humor
Boogie - 13-12-2007, 01:34
Dwie pchły spotykają się na Majorce.
Jedna wyluzowana na leżaczku z drinkiem w łapce sobie leży.
Druga zziębnięta w kilku kocach opatulona siedzi na pełnym słońcu i
trzyma kubek z goracą herbata.
ta wyluzowana pyta:
-Co Ci sie stalo, że taka zmarznięta jesteś tu na Majorce, przecież jest
30 stopni w cieniu.. Tamta odpowiada:
- tez bys się trzęsła z zimna gdys przyjechała tu na wąsach motocyklisty.
Ta pierwsza:
- to następnym razem zrób tak jak ja robie...pójdź na lotnisko znajdź
stiuardese która leci na majorkę wejdź po nogach, w majtach sie
schowaj...cieplutko milutko i bez problemu dotrzesz na majorkę.
Następnym razem sie spotykają i sytuacja taka sama.
Pierwsza wyluzowana a druga znów zziębnięta.
Pierwsz pyta:
- I co zrobiłaś tak jak Ci poradziłam??
-Pewnie, że tak... poszłam na lotnisko znalazłam odpowiednią stiuardesę
i weszłam do majtek...Było tak milutko i cieplutko, że przysnęłam... i
znów sie obudziłam na wąsach motocyklisty.
Przychodzi wielki jak tur, napakowany, cały w dziarach, kierowca
polskiego TIR'a do domu publicznego. Burdel-mama prawie zemdlała jak go
zobaczyła. Długo się zastanawiała czy dać mu jakąś swoją dziewczynę. Ale
myśli sobie:
- pieniądz to pieniądz, osobiście go przyjmę.
Na wszelki wypadek wzięła jednak dwa pudełka wazeliny. Polski
kierowca
TIR'a zaczyna się rozbierać. Zdejmuje t-shirt'a, a tam muskuły jak u
Pudzianowskiego, tors jak u Schwarzenegera.
Burdel-mamę ogarnął strach jak go da radę obsłużyć. Otwiera więc
pudełko
wazeliny i w pośpiechu smaruje się miedzy nogami. Kierowca TIR'a ściąga
następnie spodnie - trach! A tam uda jak filary mostu. Burdel-mama już w
totalnym szoku, więc dawaj dalej smarować się wazeliną między nogami.
Kierowca zdejmuje slipy, a tam trach - pała jak u słonia!
Burdel mama prawie zemdlała i w przypływie rozpaczy otworzyła i
zużyła w
całości drugie pudełko wazeliny.
Na to kierowca TIR'a wyciąga długi łańcuch i owija nim swoją pałę
mówiąc:
- co jak co, ale w taką ślizgawicę bez łańcuchów nie pojadę...
troche przydlugawe i nie wiem czy juz nie bylo. ale warto przeczytac, bo mozna sie niezle usmiac... znalezione na pewnym forum...
Była 4. 30 gdy Gonzo odpalił swego wiernego konia, przetarł lampy, poprawił w kabinie świecącego Michelina pieszczotliwie go strzelając w czoło, wrzucił bieg... i poszły konie po betonie.
Nie ma już odwrotu..
Jean Pierre francuski policjant patrolujący autostrady był jakiś poddenerwowany już od 4. 30 rano. Nie spał. wiercił się. Czuł niepokój...
Gonzo zapinał biegi rozpędzając jelonka do granic możliwości - silnik jęczał sympatycznie, skrzynia wołała o pomstę do nieba, michelin się kulił na desce i jakby mógł to by się zesrał ze strachu... no ale nie mógł to się tylko kulił.
Do granicy PL-D dotarli po 2 dniach walki.
Niemcy jak zobaczyli jelonka myśleli że cofnęli się w czasie - podobno jak mówił kumpel, który jechał tam 3 dni później dwóch z nich stało jeszcze z całkiem wyschniętymi gębofonami... nie potrafili ich już zamknąć. Nie będą już nigdy tak miłymi gestapowcami jakimi byli.
Jelonek łapał oddech na autobanie. Michelinowi odechciało się srać a Gonzo bał się że bez dziur i trzęsiawki zaśnie za szybko a jelonek mu zgłupieje.
Darli prawym pasem do przodu pożerając km. Klepsydra nazywana Tacho pomału się kończyła.. a wiec czas na postój..
Zaparkowali na grzędzie wśród elity transportu... same scanie, many, volva...
Gonzo rozstawił kuchnie gazową co ja wziął z domu (czteropalnikowa z piekarnikiem) podłączył butle i pichci.
Ludzie się zbierają... patrzą... i doszli do wniosku że to jakiś film wojenny kręcą albo jakaś kamera ukryta. Pobiegli więc się przebrać w najlepsze ciuchy i zarzucić pomadę na kudełki.
Gonzo zjadł bigos co go sobie przygotował na parkingu - lekko przedłużył pauzę, ale niewiele - i dalej w trasę.
Jean Pierre już o 10 rano miał sraczkę... a nic nie jadł jeszcze. Czuł jakby... kapustę?
Nieee... na pewno mu się wydawało.. przecież nie jada kapusty.
Czuł jakiś niepokój...
Jelonek leciał z góry juz 2 km, budziki pozamykane na 90 km/h... szybka decyzja czy zmieniać pas na lewy... wyprzedzać? Wyprzedzał... wyprzedzał... wyprzedzał... aż do końca góry.
Potem szybki remoncik.
Nieduży.
Nie takie remonciki się robiło na drodze.
Jean Pierre miał zamiast zwieraczy jakiś syfon... to NERWY... ale skąd?
Gonzo już pędził w stronę francuskiej granicy.
Znów pauza. Tym razem bigosik na zimno. Znów gapie. Znów fani myślący że kręcą film i to coś co tutaj stoi to właśnie wyjechało na moment z muzeum i że to musi być jakaś podpucha albo żart.
Po bigosie był mały remoncik i dętka.
Cały parking ludzi i wszyscy przyszli zobaczyć jak się to robi. Było 4 wulkanizatorów... ale oni bez maszyny, na parkingu to co najwyżej umieją przebić dętkę. Ale żeby naprawić? McGyver?
Były zdjęcia z jelonkiem.
Jak odjeżdżał wszystkie kobiety płakały.
Dwie wpadły w histerię - jedna otworzyła sobie żyły, a druga poprzysięgła ze albo Gonzo w jelonku albo żaden inny. Klasztor.
Jelonek mknął w stronę granicy D - F.
Jean Pierre miał skurcze brzucha i juz 6 raz stawał na poboczu i wylatywał w krzaczory ze ściśniętymi pośladkami.. co jest? Myślał. Od 3 dni nic nie jem a sram na wiadra. Lekarz powiedział ze to nerwy, ale przed czym??
Gonzo dał prztyczka michelinowi. Co się bujasz michelin? Zagaił przyjacielsko.
Jean Pierra gryzła ściółka w dup*.
Jelonek ryczał wydechem.
Jean Pierre nie miał już Reginy. Igliwiem się nie da...
Gonzo zgłośnił Kaję Paschalską.
Jechał...
Tymczasem właściciel firmy przewozowej - Kermit, która wysłała Gonza jelonkiem do F był bardzo zdenerwowany. Nie miał żadnych informacji od Gonza. Musiał wiedzieć co się dzieje bo jeszcze przegra zakład...
"Ty, a może się założymy że twoja najnowsza Scania nie dotrze na Kazachstan?" Podpuszczał kumpel Kermita.
" A może puszczę jelonka do czech, co? Przebijał Kermit.
"Do Czech? hehehe".
"Dobra do Niemiec" postawił się Kermit
"Ale do Francji nie dasz rady, spękasz Kermit!"
"Co?? Ja spękam?! Ja nigdy nie pękam!! Jelcz poleci do Francji! I jeszcze wypakuję go fajkami! I jeszcze pojedzie Gonzo!"
"Jezuuu... Kermit, nie przesadzaj... już wiem ze masz jaja... fajki to pół biedy... ale Gonzo? Przecież on nie ma prawa jazdy!" wystraszył się kumpel
"Właśnie dlatego!" Kermit jak coś powiedział to powiedział. Z tego był znany..
Gonzo beknął... oho... ktoś mnie wspomina - pomyślał. Jakie to miłe.
Za pół godziny granica...
Jean Pierre nie miał już czym srać. Nerwy go zżerały. Nie poznawał siebie...
Jelonek ciągnął ostro pod górę. Na jedynce. Gonzo się odprężył - i tak do końca góry nic nie zrobi.. w lustra nie ma co patrzeć bo tam dym jak po Hiroshimie. Euro 7 ostro przerabiało szkodliwe substancje na z pewnością przyjazne dla środowiska. Tylko czarno jak po pożarze fabryki gumy...
Granica.
Jean Pierre zemdlał.
Gonzo zajarał blanta. Muszę się odprężyć... dobre zioło zabucham i wjeżdżam.
Kermit pił z nerwów.
Kumpel Kermita dał na mszę.
Michelin się gibał na desce.
Wjeżdżają.
Francuski posterunek wygasił światła. Jak za okupacji...
Strażnik wyszedł.. zobaczył jelonka... wrócił się.. wyszli we trzech. Podeszli do Jelcza trzymając sie za ręce - odważni jak to Francuzi - popatrzyli w górę.
Michelin!
Francuskie uśmiechy rozjaśniły francuskie twarze.
Gonzo wyjął dokumenty i podał im. Trochę się denerwował czy prawo jazdy, które sobie wydrukował w domu na drukarce atramentowej przejdzie kontrole... No i certyfikat EURO 7. Sam wymyślił druk. Był dumny.
Francuzi udają, że czytają - kłuje ich tłusty napis EURO 7.
Jean Pierre wymiotuje.
Kermit zakąsza śledzikiem.
Kolega Kermita biczuje plecy łańcuchem z poczucia winy.
Gonzo zapala następnego blanta.
Zaciąga sie.
Francuz patrzy... i kiwa żeby mu dać macha.
Zaciąga się.
Podaje dalej. Francuzi buchają i uśmiechają się.
Gonzo się uśmiecha.
Michelin się giba na desce.
Jest zaj$#$%cie. O to chodzi.. o to chodzi... luzik.
Francuzi śmieją sie i kiwają - wjeżdżaj...
Gonzo wbija bieg... jelonek rusza.
Dym wydobywający Sie z rury pod obciążeniem silnika zabija dwóch francuzów. Trzeci na zawsze pozostanie głuchoniemy..
Wjechał
Jelonek zdobył Francję! [BIP]!
Gonzo się śmieje.
Jean Pierre wydaje ostatniego bąka i umiera.
Jelcz dotarł do Francji. Udało się.
Gonzo zajechał na najbliższy parking.
Bigosu już nie ma.
Znów gapie i fani. Francuzki robią tak językiem do Gonza... jakoś tak dziwnie... jakby coś lizały. Gozno myśli że to jakaś tutejsza forma powitania to też wywala jęzor i trzepocze.
Francuzki mdleją.
Gonzo wziął z kabiny nóż i małego wypchanego chomika i ruszył z parkingu w stronę lasu.
Znalazł błoto i wypaćkał sobie twarz i ręce.
Zaczyna się polowanie...
Dwie godziny się kręcił po lesie szukając zwierzyny. Znalazł francuską kunę leśną drzewną. Zastygł...
Kuna żre żołędzie i nie wie, co ją spotka... jeszcze..
Gonzo się przyczaił jak wąż w pomidorach..
Kuna żuje.
Michelin się przestał gibać.
Gonzo powoli wyciąga wypchanego chomika ze swojej myśliwskiej torby... powoli...
Kunie się odbija... [BIP] - myśli kuna.
Gonzo powoli się podnosi.
Kuna kątem oka go dostrzega... włos się jej jeży na klacie (francuskim kunom leśnym drzewnym zawsze jeży się włos na klacie w przeciwieństwie do kun właściwych - im na grzbiecie)
Kuna zastyga
Gonzo nagle jednym szybkim ruchem jak miecz samuraja podnosi chomika i krzyczy "puuu! " - zawsze jak się poluje z chomikiem na francuską kunę leśną drzewną należy krzyknąć "puuu! "
Kuna mdleje.
Gozno spokojnie podchodzi i pukając ją kijem w główkę gasi ją do końca.
Dla pewności żeni jej kozika pod żebro i podrzyna gardło.
Nie będąc jeszcze pewnym czy francuska kuna leśna drzewna na 100% już odeszła, zatyka jej palcami nozdrza na 5 min.
Potem zabiera kunę na barana i wraca.
Tłum szaleje.
Francuzki już 7 razy miały orgazm, a teraz mają następny.
Gonzo wyciąga kuchenkę czteropalnikową i opala kunę nad gazem. Przyrządza ją szybko w żołędziach, co je znalazł w żołądku kuny... i zaprasza 3 Francuzki na obiad.
Wszystkie mdleją
Gonzo pochłania kunę a Francuzki wstają i mówią, że chcą zawsze być z Gonzem i jego wiernym jelonkiem i móc pyrkać michelina żeby się gibał i w ogóle...
Gonzo się zgadza.
Francuzki mdleją.
Tłum szaleje.
Gonzo rusza z trzema francuskimi nimfomankami, które juz sie ocknęły.
Kierunek Paryż...
Kermit dowiedział się z wiadomości, co sie dzieje i pije, ale teraz już z radości.
Jelonek dogina na Paryż.
Jest booosssssssko!
Remoncik... [BIP]! Jelonek musiał w tej chwili...
Ale przyzwyczajony Gonzo nie załamuje rąk - wyciąga Małego Naprawiacza Jelczy w Trasie - MNJWT i zabiera sie do działania.
Francuzki są najarane blantami, na Gonza, a nawet na michelina.
Gonzo uporał się z tą drobną usterką w 16 godzin i już są gotowi gnać dalej...
Gonzo postanowił przez Paryżem zdrzemnąć się troszkę. Zawinął na parking. Francuzki ciągle to samo wywijają językami...
Michelin już się świeci cały.
Gonzo też.
A im mało.
Gonzo mówi - "a teraz idę spać, a wy będziecie cicho i dość lizania, jasne?"
łi łi łi
Gonzo walnął się na wyrko... zamknął oczy... spokój...
... cisza...
śni mu się jakiś francuski policjant z rozwolnieniem...
głupi sen...
sra i sra... co jest? Nigdy mu sie nie śnił srający francuski policjant!
Sra na mokro.. bryzga... Gonzo czuje ze też jest mokry...
... wilgotno wszędzie, ...
.. a ten sra...
Gonzo otwiera 1 oko - policjant już nie sra, ale dalej wilgotno...
3 Francuski znowu go liżą... o ja pier. dole!
W sumie fajnie...
ale ile można...
w sumie można...
Gonzo zamyka oko i udaje ze śpi.. nie będzie przeszkadzał...
jest bossssko...
Rano przyrządza resztę kuny i... Paryż!
Gonzo odpala maszynę, francuski coś szwargoczą i się jak zwykle liżą, michelin zaczyna się gibać, Wiraż nadaje Kaję PAschalską, proporce sie kołyszą...
... i dup*...
.. dętka..
Francuzki przechodzą do konkretów a Gonzo bierze Małego Wulkanizatora i też bierze sie za konkrety.
Ruszają.
Paryż
Gonzo po 8 godzinach kluczenia, 2 dętkach i 17 hamburgerach podjechał pod bramę gdzie miał oddać towar.
Podjeżdża do budki wartownika... podobny do tego ze snu co srał...
"Otwieraj kmiocie, bo mam towar a nie mam czasu!" - huknął Gonzo, a francuski zrobiły po 3 młynki językami.
Strażnik popatrzył i pojawił się sie strach w jego oczach - pobiegł podnieść szlaban.
Jelonek wjeżdża a strażnik za telefon i do prezesa - "szefie jakiś ostry herbatnik przyjechał, fura dla prawdziwego twardziela, 3 nimfomanki i michelin!"
"To on.. " szepnął szef i zbladł...
Gonzo postawił jelonka, klepnął michelina, a potem każda Francuzkę i poszedł zanieść papiery.
Przyszli kolesie rozładować towar.
Uklęknęli jak zobaczyli jelonka...
Otworzyli naczepę.
Gonzo uklęknął.
CAŁA NACZEPA FAJEK!
PO DACH!
A on skręca blanty...
Zaczęli rozładowywać a Gonzo poszedł do kibla... rozwolnienie po tym, co zobaczył na naczepie przyszło jak tajfun.
Mega tajfun.
Michelin jakby mógł też by sie zesrał się ale nie może..
Francuzki znów jarają i się liżą..
Skończył sie zapas Reginy.
Czas wracać do kraju..
Gonzo załatwił papierki, naprawił dętkę klepnął michelina i w drogę z powrotem.
W tym magazynie do dziś są zdjęcia jelonka z michelinem i Gonzem... i z Francuzkami.
Do dziś nie wierzą..
Wartownik do dziś powtarza to jak go opierdolił Gonzo. Jest gwiazdą każdego przyjęcia.
Nikt mu nie wierzy.
Tymczasem Gonzo popędzał konie na wschód.
Kermit liczył kasę, co ją wygrał w zakładzie z kumplem.
Kumpel się powiesił na łańcuchu do biczowania.
Francuzki... no co mogą robić?
Michelin się giba.
Wracają.
Na pusto jelonek pod górę idzie na dwójce.
NA DWÓJCE!
Szaleńsssstwo.
Dymu jest 5 razy więcej, ale jak idzie! Na dwójce!
Francuzki tak sie podnieciły tą informacją ze jedna się od lizania odwodniła.
Michelinowi az sie zakręciło od gibania.
NA DWÓJCE!
Jak Gonzo powie to na bazie... nikt mu nie uwierzy.
Gonzo zawija na parking szybko. Raz, że trzeba coś zjeść a dwa ratować Francuzkę która sie od lizania odwodniła. Szybko ją wywleka na asfalt, poi wodą i robi ustausta. Pozostałe Francuzki znów sie podjarały.
Michelin sie giba z radości.
Gonzo robi usta-usta, a potem opiera ręce na klatkę Francuzki i chce zacząć masaż serca... Coś nie gra...
[BIP]!
Ona ma włosy na klacie!
Gonzo sprawdza niżej - pyton.
O ja [BIP]ę!
To facet!
Michelin zastyga bez ruchu
Dwie francuzki przestają się lizać.
Gonzo wstaje, podchodzi do nich i sprawdza czy to faceci czy kobiety.
Kobiety.
Fajnie...
Znów sie podjarały..
Michelin w szoku dalej nieruchomy.
Gozno wyciąga zupki chińskie, dodaje tyrolską i już są kotlety schabowe. Francuzki się zajadają, a Gonzo kombinuje co zrobić z ciałem.
Na parking wjeżdża czarne BMW, wysiada 4 kolesi i zapala fajki. Gonzo skręca blanta i podchodzi do nich.
Francuzki miękną w kolanach..
Michelin sie poci..
Gozno idzie..
Kolesie patrzą i zaciągają dym w płuca.
-Haj - mówi Gonzo
-Hałarju - kolesie
-Aj mam łan body ludzkie na sold - Gonzo
-Ooo - miłe zdziwienie kolesi
-Jes jes - Gonzo podaje blanta
-Wifil kostet to body - kolesie z zainteresowaniem
-Trochu staff oraz ten tałsend w keszu drahmy - rzuca Gonzo i wali uśmiech
-W parjatku - kolesie są zachwyceni
Gonzo inkasuje należność, kolesie biorą faceta francuzkę, który zdążył się ocknąć i obiecują mu zabawę. Francuz nieświadomy, nie znając rosyjskiego uśmiecha się...
Bedzie bossssko
Gonzo pakuje harem i odpala jelonka.
[BIP]
Dętka..
Już się łatki kończą.
Mały Wulkanizator znów w akcji...
Spocony Gonzo wskakuje do wyklimatyzowanej kabiny z wylizanymi francuzkami i wygibanym michelinem i odpala jelonka. Czas się już wypełnił - dość pierdół, czeka droga.
Poszczególne biegi wchodzą niemal gładko... niemal wchodzą...
... no dobra...
.. trzeba przyjebać ze 100 niutonów żeby weszły... ale jest git
proporce się huśtają..
Kaja wykrzykuje z Wiraża że "Chinka cziki cziku linka" to jej największa przyjaciółka
francuzki jarają zioło i coś gadają...
Gonzo się uśmiecha...
Jelonek drze na wschód
Gonzo postanawia nie zwalniać na granicy F-D jak nikt nie będzie się patrzył..
Michelin nadal przeżywa że tamta francuzka to był jednak francuz...
Gonzo też przeżywa i się zastanawia czy ja/jego przeleciał czy nie... jednej nie przeleciał... chyba jej/jego... a może... raz był seks analny... nie pamiętam, nie pamiętam-myśłi Gonzo-za dużo jaram... a z resztą... michelin nie umie mówić a francuski komu mają opowiedzieć?-pocieszą się Gonzo...
Jelonek pochłania km
Granica...
Nikogo nie ma...
Walimy na buraka
Nikogo nie ma..
Nikogo...
Przelatują granicę...
Niemcy
Gonzo oddycha z ulgą
Michelin się chyba gibnął... może wróci do siebie
Nagle wyskakuje z krzaczorów jakiś koleś w czapce i macha lizakiem
[BIP]
Gonzo staje na pedale hamulca!
Jelonek jedzie...
Zanim tarcie okładzin zrobiło swoje minął z 5 słupków po 100 m każdy..
Jelonek ma dobre hamulce... jak na Jelcza i lata '70 te..
Z tyłu dyskoteka... niebiesko
Gonzo wysiada i patrzy..
BAG
Bundes Autobahn Gestapo
O Boże...
Z pewnością ich dziadkowie służyli na wieżyczkach wartowniczych..
Gonzo postanawia pokazać kto wygrał pod Grunwaldem..
-Guten Tag - gestapowiec
-Dzień dobry - twardy Gonzo
-Dzień dobry - gestapowiec
Jezuu, on mówi po polsku - Gonzowi szczęka odbija się od śródstopia..
Jestem polakiem - uśmiecha się polski gestapowiec - proszę o dokumenty.
Gonzo wyciąga papiery, certyfikat EURO 7 itd i podaje. Dwóch pozostałych Niemców coś sobie pokazuje na jelonku.
Strasznie długo pan hamował.
Wystraszył mnie pan i chciałem uciec.. mój dziadek był powstańcem, mam taki tik że jak widzę niemiecki mundur to wieje - Gonzo wali głupa.
Rozumiem. Wie pan że EURO 7 nie ma? - pyta z zaskoczenia inspektor
W polsce już jest - mamy tyle mocznika i nawozu że już mamy, dawno pana w kraju nie było. Teraz Jelcz produkuje najbardziej zaawansowane technologicznie ciężarówki - tylko specjalnie i dla kamuflażu tak wyglądają.
Dlaczego specjalnie?
Wie pan... UE daje kasę, a przecież nie da jak Niemcy będą zamykać własne fabryki i kupować polskie ciężarówki... a tak... rozumie pan - Gonzo galopuje w rozmowie
Polski Niemiec patrzy i nie wie czy kazać go aresztować czy się śmiać... a może to prawda...
Napina twarz myśleniem...
.. postanawia...
wezmę go na najbliższy serwis jelcza i sprawdzę - myśli błyskotliwy polski Niemiec.
Gonzo odpala blanta... zaciąga się - Chcesz? - mówi do inspektora
Ja?? No coś ty... coś pan... ja nie mogę - denerwuje się
Albo daj...
Po chwili blant krąży wśród inspektorów... po jeszcze jednej chwili są śmichy chichy i wymiana nr telefonów... po 4 machu pada propozycja czy nie odeskortować jelonka do granicy..
Miałem cię skierować na najbliższy serwis - mówi polski inspektor klepiąc Gonza po plecach
Gdzie? W Niemczech? - Gonzo uśmiecha się pobłażliwie..
O ku.rwa - myśli inspektor - faktycznie...
Niemcy kończą palić i bawią się czapką jednego z nich i śmieją jak niemieckie dzieci..
Gonzo odpala maszynę
Michelin zaczął się gibać... wrócił do siebie
Francuzki zakochały się jeszcze mocniej..
Znów jadą...
dup* blada
Dętka
Mały Wulkanizator... rachu ciachu. . dwie godziny i gotowe
Niemcy palą i uśmiechają się przyjacielsko..
Ruszają
Niemcy machają na pożegnanie i ślą całusy. Gonzo patrzy na gadżety które podarowali mu ci mili panowie z BAG – 4 bezrękawniki, 2 czapki z daszkiem, 3 lizaki, neonówka, kartonik naklejek, laptop do obsługi programów BAG i czytnik tarczek i jedna bluza mundurowa inspektora BAG… bardzo sympatyczni kolesie
Muza dudni, zimny łokieć…na pusto to bajka…
Jednak te gładkie drogi nie służą jelonkowi – nie został stworzony do takich prostych nawierzchni
[BIP]!
Remoncik…
O ja [BIP]ę..
Po 6 godzinach co zleciały jak z bicza strzelił znów jadą… Przygoda się kończy…
Na granicy znów tłum i szczęśliwy Kermit, płacząc i łkając radośnie rzuca się w ramiona Gonza
Ni.. ni…nigdyyy…wię.. ceeejjjj!! – szlocha – Gon…zo… nigdy wię…ceeeejjjj!
Gonzo wie że dokonał niemożliwego. Ekipa z Orlen Team klaszcze i płacze. Hołowczyc już wie że za rok nie wystartuje w Paryż Dakar. Ekipa Orlenu za to wie kto wystartuje… Gnozo też już wie…. widzi to w ich oczach… Michelin giba się jak szalony. Francuzki zemdlały. TVN24 kręci na żywo Wiadomo kogo zaproszą do następnej edycji Tańca z Gwiazdami… Euro 2012 ma już swoja maskotkę… - Jelonek… Kermit trochę żałuje… ale kto mógł przypuszczać.. …. W niemieckiej TV pokazują film nagrany przez jakiegoś kierowcę, jak naćpani funkcjonariusze BAG puszczają Jelcza i jeszcze dają mu prezenty i machają… wybucha afera… Kanclerz A. Merkel podaje się do dymisji.. są zwolnienia w BAG i poważne zmiany proceduralne… Gonzo odpala fajkę i uśmiecha się…
…Dokonał niemożliwego…
Waluś - 14-12-2007, 12:44
http://www.poboczem.pl/ne...uje-bmw,1027408
zobaczcie jakie kobiety potrafią być zawzięte...
Adam - 14-12-2007, 13:06
http://poboczem.pl/galeri.../duze,640261,60
wyglada na to ze pumka dosc czesto z jezusem jezdzilem po autostradzie
Anonymous - 14-12-2007, 16:05
Wesołych Świąt życzy kobietabonda
http://www.elfyourself.com/?id=1389022474
Boogie - 14-12-2007, 17:25
http://pl.youtube.com/watch?v=mo--nIqU_W4
ale zdolniacha
Anonymous - 15-12-2007, 12:52
http://jaja.nazwa.pl/eimiona.html
tomcio - 15-12-2007, 14:46
To teraz popatrzcie jaki hit bedzie grał w pumach
http://pl.youtube.com/watch?v=dpA0nJPPfnM
markko - 15-12-2007, 19:09
to juz nie to? http://pl.youtube.com/watch?v=-bAN7Ts0xBo
Paola - 17-12-2007, 10:09
Oto kilka cech które charakteryzują każdego prawdziwego "automaniaka":
1. Jeśli kupiłeś właśnie nowy samochód a nadal nie nabyłeś kompletu wypoczynkowego do salonu - może to oznaczać poważne stadium uzależnienia motoryzacyjnego.
2. Prawdziwy miłośnik motoryzacji kiedy słyszy "727" to niezwłocznie myśli "Chrysler", a nie (jak przeciętny mieszkaniec ziemskiego padołu) "Boeing".
3. Planujesz swój ślub i inne ważne wydarzenia rodzinne z kalendarzem imprez motoryzacyjnych w ręku (tak właśnie wygląda moje życie...)
4. Zapamiętujesz ludzi głównie po samochodach i motocyklach, którymi jeżdżą. ("Ach, to ten, co ma to żółte Kawasaki ZX-9...)
5. Liczba fotografii Twoich samochodów (lub Ciebie przy Twoich pojazdach) przewyższa liczebnie fotografie żony i dzieci na twoim biurku w pracy (w pracy nie mam biurka, ale w portfelu zawsze noszę zdjęcie mojej Hondy CBR 900 RR).
6. Zwierzęta domowe dobierasz pod względem zdolności do przeżycia bez opieki przez weekend, tzn. kiedy Ty jedziesz na kolejny rajd, wyścig, wystawę, czy targi. (Właśnie dlatego nie mam zwierząt.)
7. Swoją żonę lub narzeczoną poznałeś na torze wyścigowym. (Narzeczonego poznałam na nartach, ale na torze i na rajdach spędzamy całą resztę naszego wspólnego życia...)
8. Twoja żona postanowiła zostać działaczką w Polskim Związku Motorowym, aby spędzać z Tobą więcej czasu w sezonie rajdowym. (Ja zostałam rzecznikiem prasowym mojego narzeczonego w zespole Mocne Rally - w przeciwnym razie nie mielibyśmy czasu się spotkać...)
9. Masz głuchych sąsiadów. (Szczególnie ważne, kiedy "stroisz" silnik swojego motocykla)
10. Zamawiasz więcej z katalogu sprzedaży wysyłkowej niż Twoja żona. Z tą różnicą, że żona preferuje Ellos i 3 Suisses, a Ty - katalogi Foliatec...
11. Dzieci i żona zostały wyedukowane w temacie flag podczas wyścigów, a kiedy dzwonisz z Grand Prix na Silverstone to Twój czteroletni syn nie pyta "Co słychać?", ale: "Kto ma pole position?!".
12. Twój kod w komputerze i hasła dostępu związane są raczej z motoryzacją niż z Twoją datą urodzin. (Moje kody to: hondacbr i subaruimprezagt...)
13. Kiedyś miałeś pieniądze...
Adam - 17-12-2007, 22:35
http://szczypior21.wrzuta...g/mis_i_bieznia
tomcio - 18-12-2007, 19:21
A tu ciekawy motyw z tirami znalazłem
http://motoryzacja.interi...rowcach,1029262
markko - 18-12-2007, 19:43
Na tropie cząstek
Nie wszystkie zjawiska dają sie zaobserwować naszym nieuzbrojonym okiem. Tak np., aby zaobserwować przepływ prądu posługujemy się amperomierzem, aby zmierzyć długość danego obiektu, używamy przymiaru (niesłusznie nazywanego linijką).
Postarajmy się zaobserwować cząstki wirtualne.
W lesie, czy zagajniku, w szczególności jeśli są to tereny podmiejskie, przesuwają się między drzewami chwiejne postacie. To nietrzeźwi. Pamiętając, że prawdziwy badacz nie cofa się przed niczym, przystąpmy do obserwacji (moze i sami w warunkach domowych zrobić nietrzeźwego, przeznaczając około 0,5 litra 40% roztworu C2H5OH na 50 kg wagi trzeźwego i doliczając odpowiednią ilość na każde 10 kg jego wagi). Obserwując wnikliwie trasę, po której porusza się nietrzeźwy, spostrzegamy dwie ciekawe prawidłowości:
Nietrzeźwy zmienia kierunek marszu napotykając przeszkodę (w naszym przypadku drzewo).
Nietrzeźwy zmienia kierunek marszu również i bez widocznego powodu, tak jakby napotkana przeszkoda była dla naszego oka niewidzialna.
Jak wyjaśnić to zadziwiające zjawisko?
Otóż najwidoczniej nietrzeźwy w swej wędrówce po lesie zderza się z obiektami, których żaden sposób nie można zaobserwować (rozpraszanie nietrzeźwych na cząsteczkach powietrza nie gra tu roli ze względu na bardzo mała masę tych cząsteczek). Obiekty te muszą mieć stosunkowo dużą masę (rzędu 1 kg lub więcej) na to, by w zauważalny sposób zmienić kierunek ruchu nietrzeźwego.
Taką samą sytuacjęspotykamy w świecie cząstek elementarnych. Wystarczy, jeśli na miejsce nietrzeźwych podstawimy np. elektrony, zamieniając przy okazji drzewa na ciężkie jądra atomowe. Wtedy owe niewidoczne obiekty przejdą we wspomniane na początku cząstki wirtualne.
Przypomnijmy pokrótce podstawowe własności cząśtek wirtualnych. Po pierwsze, nie mogą one, z definicji, zostać zaobserwowane w żaden bezpośredni sposób. Możemy jedynie badać skutki ich obecności poprzez obserwację zmiany kierunku lotu cząstek rzeczywistych - w naszym przypadku nietrzeźwych. Po drugie masa cząsteczki może być zupełnie dowolna i wiąże się z czasem trwania oddziaływań poprzez znaną zasadę nieoznaczoności
Dm * Dt >= 1/2 h
[ symbol D oznacza deltę ]
Przystępujemy do pomiarów. Z grupy nietrzeźwych wybieramy jednego łagodnego (w braku łagodnego możemy posłużyć się pomocą starszego brata) i obserwujemy jego ruch w określonym (dość dużym) czasie, licząc skrupulatnie liczbę zderzeń z drzewami (cząstkami!) wirtualnymi. Pomiary wykonujemy wielokrotnie dla różnych czasów, notując otrzymane wyniki w naszym dzienniku pomiarów. Następnie dla każdego pomiaru obliczamy liczbę zderzeń na jednostkę czasu i wyciągmy średnią arytmetyczną. Otrzymamy w ten sposób średnią liczbę drzew (cząstek) wirtualnych zjawiających się w jednostce czasu. Pomiary możemy wykonać w lesie o różnym zagęszczeniu drzew, badając w ten sposób zależność liczby drzew wirtualnych od gęstości zadrzewnienia. Odpowiada to oczywiście różnej gęstości jąder atomowych (np.protonów), przy czym maksymalna możliwa gęstość opisuje sytuację całkowicie zdegenerowanego gazu jądrowego, w którym cząstki wirtualne praktycznie nie występują. Możemy to łatwo sprawdzić w lesie tak gęstym, że nasz nietrzeźwy z trdem przeciska się między drzewami.
Wreszcie możemy wykonać nasze badania na otwartej przestrzeni (w próżni!). W ten sposób będziemy w stanie ocenić liczbę cząstek wirtualnych w próżnic, czego nie udało się dotychczas uosiągnąć żadnymi innymi metodami.
Na koniec propozycja dla eksperymentatorów bardziej zaawansowanych: przy pomocy naszego nietrzeźwego (tu koniecznie łagodnego) możecie sprawdzić wyżej wypisaną zasadę nieoznaczoności. Wystarczy znać masę cząstki wirtualnej i czas zderzenia z nią. Iloczyn tych wielkości powinien być większy od zamieszczonej w tablicach wartości stałej Plancka h.
Zastępując w tym iloczynie otrzymaną z pomiarów masę cząstki wirtualnej przez masę protonu, a czas trwania zderzenia przez typowy czas jądrowy (10-24 s) powinniście otrzymać liczbę niewiele się różniącą od wartości h. Wynik ten jest jeszcze jednym argumentem na rzecz wirtualności obiektów, z którymi zderzają się nietrzeźwi.
tomcio - 18-12-2007, 19:50
Mówiąc o nietrzeźwych. Zasuwam sobie dziś peugeotem partnerem przez leżajsk, mam zielone swiatełko no to sune... A co, puki sie czerwone nie zapali to trzeba drzeć. Ludzie stoją przed przejsciem bo mają czerwone, a tu nagle włazi na srodek drogi praktycznie prosto mi pod maske żulina, ja z dusza na ramieniu przed nim hamuje, i włazi wprost pod nadjeżdzającego tira. Gościu tirem ledwo co wyhamował, wysiadł z auta sprzedał lampe żulowi i wezwał policje skutecznie blokując ruch przy tym. Ale ciul z ruchem - myśle ze gościowi dopierd*** taka kare że odechce mu sie włazić pijanemu na droge
Ale najlepsze w tym wszystkim było jak żul dostał po zębach
Boogie - 20-12-2007, 13:58
Idzie turysta i widzi bacę.
-Baco powiedzcie: chrząszcz brzmi w trzcinie.
-Baca: a pewnie.... robok burcy w trowie.
A tu ogłoszenie z Allegro
http://archi.inos.int.pl/db/item286148416_1.html
PumQa - 20-12-2007, 17:08
ZAGADKA Jaki znak nalezy postawić między cyframi 2 i 3, aby otrzymać w wyniku liczbę większą niż 2, a mniejszą niż 3 ?
|
|
|